Paryż Paryżem, ale rzeczywiste spotkanie artystów polskich ze sztuką Japonii nastąpiło na wystawach japońskiego drzeworytu, które odbyły się w Warszawie, Krakowie i Lwowie w latach 1900 — 1913 i stanowiły przegląd zbiorów największego polskiego zbieracza i znawcy sztuki japońskiej — Feliksa Jasieńskiego. Ten, jak go nazywa Boy Żeleński, enfant terrible Młodej Polski, kolekcjoner z krwi i kości, koneser nowej sztuki polskiej i obcej, muzyk, literat, autor eseju pt. Manggha (stąd jego przydomek), najbardziej przyczynił się do zapoznania Polaków ze sztuką japońską. W skład jego kolekcji wchodziło ponad 5.000 japońskich drzeworytów o pierwszorzędnej wartości artystycznej, a także wielki zbiór japońskich albumów m.in. słynna „Manggha” Hokusaia. Obok drzeworytów Jasieński zbierał miecze japońskie, zbroje, brązy, rzeźby z kości słoniowej, a także hafty japońskie, kosztowne tkaniny, wspaniałe płaszcze dostojników. Kolekcjonował również rzemiosło artystyczne Dalekiego Wschodu. Początkowo Jasieński związał się ze środowiskiem artystycznym Warszawy. W warszawskiej Zachęcie po raz pierwszy zaprezentował swoje zbiory japońskiego drzeworytu. Środowisko artystów i krytyków, skupionych wokół elitarnego pisma „Chimera”, z jego redaktorem Zenonem Przesmyckim na czele, poczęło promować sztukę Japonii. Ale szeroka publiczność warszawska wykpiła Jasieńskiego. Porównywano japońskie drzeworyty do nalepek na puszkach z herbatą chińską, zaś Japończyków nazywano dzikim, ludożerczym plemieniem. Wówczas głęboko urażony Jasieński zamknął drzeworyty w tece, na której zamaszyście napisał: „nie dla bydła” i przeniósł się do Krakowa. Tutaj, w środowisku artystycznym rodzącej się Młodej Polski, znalazł odpowiedni dla swoich poglądów, kolekcji i działalności klimat.
Leon Wyczółkowski, Portret Feliksa Jasieńskiego w błękitnym kaftanie, 1911, pastel na papierze, 82 × 96 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie