Rocznicową wystawę Brunona Schulza odwiedziło w Muzeum Literatury blisko 10 000 widzów, co w wypadku niewielkiego muzeum wydaje się wynikiem dobrym. W znacznym stopniu stało się tak za sprawą Bartłomieja Kwaska zarządzającego stroną internetową muzeum i Głównego Inwentaryzatora Andrzej Fietta. Pan Bartłomiej skłonił mnie do prowadzenia towarzyszącego wystawie blogu a pan Andrzej poprawiał cierpliwie błędy ortograficzne w moich tekstach.
Zatem skoro to działa, wypada w ten właśnie sposób zapowiedzieć wystawę kolejną, tym razem artysty współczesnego Grzegorza Morycińskiego, który jest świetnym malarzem i poetą, a wiadomo przecież, że Muzeum Literatury specjalizuje się w tworzeniu projektów łączących przestrzenie słowa i obrazu. Najpierw ponarzekajmy.
Ciężko organizować takie projekty. Problem z ich odbiorem polega przede wszystkim na niezrozumieniu znaczenia pojęcia „narracji” w sztukach plastycznych i na braku wyczucia nowych znaczeń tworzących się na styku słowa i obrazu. Trudno też zwerbalizować powstające w takich sytuacjach meta-komentarze.
Wspomniana wystawa Schulza, która proponowała poszerzenie interpretacji prozy wielkiego wizjonera poprzez jej zestawienie w dziełami plastycznymi innych twórców, została ciepło przyjęta przez publiczność, jednak recenzujący ją profesjonalni krytycy sztuki skupili się przede wszystkim na zagadnieniu dlaczego nocą, w Borysławiu, koło szybów naftowych szczeka pies, (choć, przyznać trzeba, że zdarzyła się też recenzja świetna – pióra pani Agaty Ławniczak zamieszczona w „Arttak”). Zatem z obawą przystępuję do realizacji kolejnego projektu „Lustra ciszy. Poezja i malarstwo Grzegorza Morycińskiego”.
Skąd te pretensjonalne z pozoru „lustra”? Ano wynikają one z faktu, że podstawową kategorią malarstwa Morycińskiego jest intymność i dominująca w nim cisza. Przyjęcie takiej postawy graniczy z samozagładą w czasach, gdy sztuka w swym zasadniczym zrębie pozostaje wrzaskliwa, ekshibicjonistyczna, stosuje strategie skandalu i prowokacji, uwikłana jest w publicystykę lub politykę. Ale w wypadku Morycińskiego to działanie świadome, to jak stwierdza artysta „odwracanie się tyłem do kreowanych mód”. Jednocześnie to wybór postawy twórczej malarza symbolisty, który pod powierzchnią zmysłowych wrażeń poszukuje znaczeń głębszych. Nie interesuje go malarski opis rzeczywistości, lecz dotarcie poprzez medium koloru i światła do istoty, do niedającego się opisać esse. Podobnie dzieje się w poezji Morycińskiego, ot choćby w wierszu „Wnętrze”:
Ścian perłowość
Srebrzysta powaga
Złotym ugrem wysłany
Prostokąt podłogi
Gęstniejący od umbry
Brzmiącej – kontrabasemZ lewej fotel
Zielony
Kogoś przypomina
Był odszedł
(przed chwilą)
Obecność – zostawił
Grzegorz Moryciński, Kompozycja z blaskiem, 2011, olej na płótnie, własność artysty.